Thread Rating:
  • 0 Vote(s) - 0 Average
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Religia, wyzniania, sekty
Jak dla mnie to narzędzie do kierowania ludźmi. Mogą oni się jednoczyć, poczuć bardziej eee solidarniej. Muszą oni nadać sens swojemu życiu np. w średniowieczu wiele dzieł było inspirowanych bogiem, to była jakaś siła napędowa.
Reply
Lightbulb 
Żeby ogarnąć ciemnotę, trzymać ją w garści i ryzach.

Posłużę się przykładem starożytnego egiptu.
Kapłani obeznani w astrologii i astronomii potrafili przewidzieć zaćmienie słońca i często działali na swoją korzyść.

Zaćmienie słońca > Bóg Ra się gniewa, składajcie ofiary
Nil wylał > Bóg dziękuje, postawcie mu wielką piramidę
/Plaga > Grzesznicy pokutujcie, pieniądze rzucajcie
Reply
Bug 
Akurat lekcje religii nic do tego nie mają. Mimo, że jestem wierzący, to nienawidzę tej lekcji. Większość katechetek to katole. Gdy zwrócisz takiej uwagę, lub spytasz o coś czego nie wie, ta zacznie opowiadać jakieś dziwne rzeczy, spyta czy aby na pewno jesteś wierzący i najchętniej zmieni temat, ganiąc cię przy tym.
Reply
Znasz wszystkie katechetki, że wydajesz taki osąd?
Poza tym ciężko, żeby religii uczył ktoś, kto nie jest katolikiem...
Reply
Tak, znam wszystkie katechetki w całej Polsce. Ba, na całym świecie. Zresztą od kiedy katol = katolik? A jeśli mam się czepiać, to religii, przynajmniej w większości polskich szkół (we wszystkich?) uczy chrześcijanin, nie tylko katolik.
Reply
Ja ogólnie jestem zdania, że miejsce religii jest nie w szkole, a przy kościele, a ~30 osobowa grupa jest o wiele za duża (pomijając coś typu konferencje - wtedy wielkość grupy jest bez większego znaczenia, ale jeśli to ma działać na zasadzie dyskusji, około 10 osób z pewnością wystarczy). No ale jest jak jest, trudno, u mnie to jeszcze w miarę znośnie wygląda, więc nie narzekam. Też mam nieciekawe 'wspomnienia' z niektórymi katechetami (tzn., katechetką (jedną z trzech), siostrą zakonną (jedną z trzech) i dwoma księżmi (z czterech uczących mnie religii, ogólnie z kilkunastu, których, powiedzmy, dobrze znam i wiem, jak uczą), ale bez przesady.

Katolik to nie chrześcijanin? Każdy katolik jest chrześcijaninem, nie każdy chrześcijanin jest katolikiem. Nie spotkałam się z uczeniem religii przez osobę, która katolikiem nie jest, no ale możliwe, że gdzieś taka sytuacja ma miejsce, nie wiem.
Reply
W takim razie proszę, żebyś zdefiniował co dla Ciebie znaczy katol, a co katolik.
Nie znam żadnego katechety, który byłby protestantem/prawosławnym/zielonoświątkowcem/itd. Z tego co wiem i zdążyłam zauważyć na własnym przykładzie, to program nauczania religii w szkole jest ułożony właśnie pod katolików.
Reply
Zgadzam się. Przez ilość osób, lekcja religii raczej służy do robienia sobie "jaj". Katechetki nie potrafią ogarnąć całej klasy. Nie chodzi mi o to, że jest mi źle na tej lekcji, ale moja obecna nauczycielka jest po prostu, jakby to ująć mało inteligentna. Wyuczona kilku regułek, na każdej lekcji praca z Pismem Świętym i książką. Rzadko da się z nią podyskutować, bo jeśli czegoś nie wie, zmienia temat. Jeśli próbujesz go pociągnąć, dopytać jej się o coś, może Cię nazwać bezczelnym (już kilka razy mnie tak nazwała, ale słowa z jej ust nie ujmują mi zbytnio). A co do katolika, mój błąd. Źle przeczytałem post powyżej. Miałem napisać, że nie każdy chrześcijanin jest katolikiem, a wyszło zupełnie coś odwrotnego.

AtUP Tak, mój błąd co do chrześcijanina. Przyznaję wam rację i dzięki za poprawienie mnie. Katolik - osoba, która potrafi wysłuchać ludzi innych wyznań (czy też ateistów), katol - osoba, która uważa inne religie za zło, nie masz z nią szans na normalną dyskusję; przeważnie ślepo zapatrzona w kościół.
Reply
To jest bez sensu właśnie, że religii uczą tylko katolicy i tylko katolickiej. Ten przedmiot powinien się nazywać indoktrynacja. Nie uczy o religii, o religiach, tylko wpaja wierzenia katolickie. W żaden sposób nie poszerza horyzontów, w niektórych szkołach jest realizowana tylko w formie udowodnienia, że było się na mszy czy klepania modlitw.
Reply
Nie wiem jak jest w innych szkołach, wiem jak jest u mnie - w publicznym, państwowym liceum. Przez trzy lata miałam kapitalnego katechetę, świeckiego, który z nami rozmawiał. I nie ukrywam, że to prawdopodobnie jemu zawdzięczam to, kim jestem dzisiaj. Aktualnie uczy mnie ksiądz - co mnie najbardziej denerwuje? To, że religia nie jest obowiązkowa, a i tak chodzi na nią większość klasy, która traktuje tę lekcję jako przedłużenie stołówki/czytelni/kącik wzajemnej adoracji. A jak już nie przeszkadza, to całą lekcję marudzi, żebyśmy pośpiewali, z czego potem i tak ewentualnie dwie lub trzy osoby coś tam mruczą.
Dlatego po dłuższym zastanowieniu zgadzam się z Nem - religia powinna być przy kościołach. Tylko czy w sumie wtedy nie byłoby tego samego, co jest teraz z bierzmowaniem? "Chodzę, bo babcia/mama/czy tam ktoś kazał."
Mam takie wrażenie, że czego byśmy nie zmienili, to doskonale i tak nie będzie.
Reply


Forum Jump:


Users browsing this thread: 1 Guest(s)